

Zdrada (wliczając w to także trwały związek emocjonalny bądź fizyczny z inną osobą) stanowi jedną z najczęstszych przyczyn rozkładu pożycia (około jedna czwarta wszystkich przypadków), jaką przed obliczem sądu deklarują rozstający się małżonkowie.
W polskim prawie brak zapisu, który w sposób jednoznaczny stanowiłby, że zdradę należy traktować jako zawinioną przyczynę rozpadu związku małżeńskiego. Istnieje jednak art. 23 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, który posiada w swojej treści wskazanie, że małżonkowie są obowiązani do wzajemnej wierności. To właśnie wyżej wymieniony przepis stanowi podstawę prawną uznawania zdrady za działanie zawinione, godzące w samą istotę instytucji małżeństwa.
Zdrada małżeńska może przybrać wiele form. Najbardziej podstawową jest kontakt fizyczny z inną osobą o charakterze seksualnym. By dane zachowanie seksualne zostało uznane za zdradę wystarczy kontakt jednorazowy (nie jest konieczne, by dopuszczający się niewierności wdał się w jakąś głębszą, długotrwałą relację z osobą trzecią). Nie jest też wymagane, by między niewiernym małżonkiem a osobą trzecią doszło do odbycia pełnego stosunku. Wystarczające jest wystąpienie tzw. „innego zachowania o charakterze seksualnym”, co w niektórych sytuacjach może ograniczać się nawet do niewłaściwego dotyku.
Kolejną formą uznawaną przez sądownictwo za zdradę małżeńską jest wdanie się w trwałą relację z osobą trzecią. Chodzi tu oczywiście jedynie o relacje, które przybierają formę związku.
Za zdradę mogą być uznane także pewne rodzaje relacji czysto platonicznych, o ile rodzaj i poziom zażyłości świadczy o nielojalności względem małżonka. W takim przypadku, mimo braku więzi fizycznej między zdradzającym małżonkiem a osobą trzecią występują silne relacje o charakterze emocjonalnym. By jednak można było mówić o zdradzie, sytuacji takiej muszą towarzyszyć określone akcje. Dobrym przykładem jest np. stała wymiana korespondencji czy notoryczne rozmowy telefoniczne z osobą poznaną w Internecie, np. na portalu randkowym.
Należy jednoznacznie wskazać, że do uznania za zdradę nie jest wystarczające samo dojście do obcowania płciowego między małżonkiem a osobą trzecią. Jeżeli do odbycia stosunku doszło w wyniku gwałtu, nie stanowi to podstawy do rozwiązania małżeństwa. Bez znaczenia jest w tym przypadku fakt, czy w sprawie karnej zapadł wyrok skazujący, czy też sprawa taka w ogóle nie została wytoczona przed oblicze wymiaru sprawiedliwości.
Co do zasady dobrym pomysłem jest przedstawienie namacalnych dowodów świadczących o niewierności małżonka. W wielu sytuacjach nie jest to jednak możliwe.
Opierając się jednak na orzecznictwie polskich sądów należy wskazać, że niejednokrotnie wystarczające jest uprawdopodobnienie dopuszczenia się zdrady przez małżonka, mimo braku dowodów jednoznacznie wskazujących na jego winę.
Z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia chociażby w przypadku, gdy małżonek regularnie koresponduje/telefonuje z nowopoznaną osobą, a relacja taka wygląda na zażyłą.
Podobnie regularne opuszczanie miejsca zamieszkania wieczorami i powroty następnego dnia bez powiadamiania małżonka o miejscu noclegu zostaną zwykle uznane za dopuszczanie się niewierności małżeńskiej.
W świetle orzecznictwa również wynajęcie pomieszczenia z osobą trzecią może być uznane za zdradę małżeńską, niezależnie od rzeczywistego charakteru takiej relacji. Oczywiście, w tym przypadku należy być ostrożnym, gdyż uznanie zachowania tego typu za zdradę jest zawsze zależne od sytuacji.
Drugim przypadkiem będzie przypisanie winy w rozpadzie małżeństwa obojgu małżonkom. Z taką ewentualnością będziemy mieli do czynienia chociażby w sytuacji, w której oboje partnerzy dopuszczali się zdrad małżeńskich – w szczególności, jeżeli zdrady drugiego z małżonków nie posiadały charakteru zemsty za działania pierwszego.
Co więcej – w pewnych sytuacjach osoba, która zdrady nigdy się nie dopuściła, może zostać uznana za wyłącznie winną, podczas gdy zdradzającemu wina w rozkładzie pożycia nie zostanie przypisana.
Z powyższym spotkamy się, gdy dopuszczenie się zdrady będzie miało miejsce już po faktycznym rozpadzie więzi między małżonkami, za który to rozpad zdradzający nie odpowiada.
Typowym przykładem sytuacji, w której zdradzający winy nie poniesie, jest następujący ciąg zdarzeń: Jeden z małżonków w pewnym momencie zaczyna zupełnie ignorować swoje obowiązki rodzinne. Nie dokłada się do utrzymania mieszkania, czas wolny spędza w samotności, nie stroni od środków odurzających, odmawia fizycznej bliskości. Jeżeli po kilku latach takiej sytuacji drugi z małżonków wda się w nieformalną relację, nie zostanie on uznany za winnego rozkładu pożycia.
Na koniec słowo przestrogi. Każda sytuacja powinna być rozpatrywana indywidualnie. Zależnie od okoliczności sprawy jednorazowa „przygoda” jednego z małżonków może zakończyć się rozwiązaniem małżeństwa przez rozwód z jego winny, podczas gdy w innych okolicznościach takiej winy przypisać się nie da, nawet w przypadku pozostawania przez zdradzającego w nieformalnym związku.
Nie istnieje jakaś złota zasada, wedle której można z góry przesądzić wynik postępowania jedynie na podstawie tego, czy druga strona nie dochowała obowiązku wierności. Przed skierowaniem sprawy na drogę sądową koniecznie należy mieć na względzie całokształt okoliczności przemawiających za rozwiązaniem małżeństwa. Jeżeli oprzemy całość roszczenia jedynie na pojedynczym zarzucie, możemy nie uzyskać satysfakcjonującego nas rozstrzygnięcia.