- Szczegóły
-
Opublikowano: niedziela, 28, maj 2017 10:00
Jakiś czas temu oddając się lekturze pewnej książki trafiłem na bardzo ciekawą informację. Dotyczyła ona zmiany upodobań konsumentów względem wielkości talerzy satelitarnych służących do odbioru programów telewizyjnych. Mianowicie – we wszystkich krajach zachodnich panował trend miniaturyzacji tego typu urządzeń bez jednoczesnego ubytku w jakości odbieranego przez nie sygnału. Taka prawidłowość wystąpiła we wszystkich krajach Europy zachodniej – ale nie w Polsce. Otóż w naszym nadwiślańskim kraju zapanowała moda dokładnie odwrotna. Większym powodzenie cieszyły się talerze satelitarne o dużych gabarytach, mimo, iż nie wpływało to w żaden sposób na ich wydajność. Po prostu – polscy konsumenci uważali, że jeżeli coś jest większe, to musi być też lepsze.
Przerost formy nad treścią
Powyższa anegdota stanowi doskonałe otwarcie do dzisiejszego wywodu. Otóż – z pismami procesowymi jest dokładnie tak, jak z owymi talerzami satelitarnymi – fakt, że dane pismo jest rozbudowane, zajmuje kilkanaście stron, roi się od zdań wielokrotnie złożonych oraz wyszukanego, niezrozumiałego nazewnictwa nie świadczy ani o jakości pisma, ani o kompetencji jego autora, a już w szczególności nie zwiększa szans na wygranie danej sprawy. Zacznijmy jednak od początku.
Długie pisma procesowe są w szczególności domeną prawników. Owszem, zdarzają się rozbudowane dokumenty składane przez osoby działające bez pomocy profesjonalnego pełnomocnika, ale, raz – zdarza się to niezwykle rzadko, dwa – zwykle są to pisma składane w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego, które zawierają przytoczenie licznych historii i anegdot dotyczących zwykle byłego/wkrótce byłego partnera, nie mających jednak dla rozstrzygnięcia sprawy znaczenia.
Wróćmy jednak do piśmienniczych lewiatanów tworzonych przeze przedstawicieli wykwalifikowanych przedstawicieli zawodów prawniczych.
Przyczyną, dla której duża część prawników decyduje się na sporządzenie rozbudowanego pisma zamiast krótkiego i zwięzłego, jest wcześniej opisana, wciąż jeszcze pokutująca u dużej części klientów opinia, że więcej znaczy lepiej. Pogląd taki czasami nie musi zostać nawet werbalnie wyrażony przez mocodawcę. Część kancelarii profilaktycznie woli stworzyć długie pismo procesowe by nie narazić się na ewentualny zarzut, że „w tak skomplikowanej sprawie jak ta”, konieczne jest sporządzenie znaczenie bardziej rozbudowanego tekstu.
Drugim powodem, w którym doszukuję się przyczyny przerostu formy pism procesowych nad ich treścią jest przeświadczenie części klientów, że płacą jedynie za czas prawnika, ten musi się więc odpowiednio napracować.
Przeświadczenie przedstawione powyżej wynika w znacznej mierze z rozbieżności miedzy tym, co klient postrzega jako pracę nad pismem, a tym, czym owa praca rzeczywiście jest.
W ocenie wielu osób prawnik po otrzymaniu zlecenia po prostu zasiada do swojego laptopa i zaczyna wystukiwać coś na klawiszach klawiatury, a po jakimś czasie wychodzi z tego zgrabny tekst pozwu czy zażalenia. Prawda jest jednak zgoła inna.
Przed przystąpieniem do pisania każda sprawa musi zostać najpierw przemyślana, musi zostać obrana odpowiednia strategia, musi zostać znalezione orzecznictwo dotyczące analogicznych sytuacji, etc.
Tym samym, sporządzenie pisma, które ma zaledwie jedną stronę może być zbiorczą pracą kilku osób, która zajmuje kilkanaście godzin.
By jednak uniknąć zarzutu, że „pan mecenas nie napracował się przy mojej sprawie…” wielu radców i adwokatów „dla świętego spokoju” woli napisać pismo nieco dłuższe, niż jest to potrzebne.
Negatywne skutki zbyt długich pism procesowych
Czy jednak długie pismo procesowe może zaszkodzić? Przecież czym więcej znajdzie się w nim zarzutów, wniosków, argumentów, opisów – tym lepiej?
O ile powyższe rozumowanie wydaje się spójne i logiczne, o tyle jest całkowicie błędne.
Pamiętajmy, że polskie sądownictwo boryka się z wieloma problemami organizacyjnymi. Jednym z największych jest niedostateczna ilość sędziów i ich pomocników, co skutkuje często bardzo długimi terminami oczekiwania na rozprawy.
Tym samym, gdy dane pismo trafi już do rąk sędziego, ten dysponuje bardzo ograniczonym czasem na przeanalizowanie jego treści. Oliwy do ognia dodaje fakt, że część sprawa jest traktowana przez sądy bardzo schematycznie, i o ile sędzia od razu nie natrafi na najbardziej trafny z naszych argumentów, może nie być skłonny do bardziej wnikliwego pochylenia się nad naszą sprawą.
W konsekwencji – pismo składane do sądu powinno być jak strzał snajperski –krótkie, precyzyjne i trafiać prosto w sedno problemu – nie zaś jak salwa z CKM-u – poruszające mnóstwo wątków i zarzutów w nadziei, że któryś okaże się trafiony.
Wyjątki od reguły
Czy jednak każde pismo procesowe, którego objętość przekracza kilka stron, jest, z natury rzeczy, zbyt długie? W tym przypadku odpowiedź brzmi: nie. Nie każde kilku stronnicowe pismo jest z definicji rozwlekłe. Czasami, zwykle na etapie składania pozwu czy odpowiedzi na pozew, konieczne jest sporządzenie kilkunastostronicowego dokumentu. Jest to jednak wyjątek, a nie reguła.
Konieczność sporządzenia bardzo długiego pisma procesowego może wynikać w szczególności z dwóch przyczyn.
Pierwszą jest niezwykle skomplikowany stan faktyczny, którego opis wymaga wdawania się w szczegóły (np. przy niektórych sprawach rozwodowych z orzekaniem o winie).
Druga to natomiast mnogość podnoszonych zarzutów, z których każdy wymaga uzasadnienia (przykładem mogą być ostatnio popularne sprawy frankowiczów, w których typową taktyką jest podniesienie dużej ilości zarzutów, gdyż obecne orzecznictwo nie wskazało jeszcze tej jednej właściwej drogi obrony swoich praw).
Optymalna długość pisma procesowego
Tworząc pismo procesowe zawsze powinniśmy mieć przed oczami cel, jaki przyświeca jego tworzeniu. Jeżeli np. piszemy pozew o zapłatę, to jego celem jest wskazanie, czego się domagamy oraz z jakiego powodu przysługuje nam wierzytelność. Dla takiej sprawy nie ma żadnego znaczenia, czy nasz kontrahent był dla nas niemiły i nie odbierał telefonów.
Jeżeli piszemy pozew o rozwód bez orzekania o winie, naszym celem jest udowodnienia, że między nami a małżonkiem całkowicie zanikła więź fizyczna, emocjonalna i materialna, nie zaś opisanie, jakim draniem jest nasz wkrótce były mąż.
Należy jednak pamiętać, by nie skracać pism „na siłę”. Jeżeli wyczerpujące opisanie sprawy nie jest możliwe na kilku stronach, konieczne będzie naniesienie tekstu na jeszcze kilka kartek. Ważne, by jednak pismo procesowe w żadnym momencie nie stało się polem do pochwalenia się naszym kunsztem pisarskim – zwłaszcza, gdy realia sprawy tego nie wymagają.